Kwietnia 24 2024 07:46:18    Historia ~ Ludzie Hitlera ~ Narzędzia Wojny ~ Prusy Wschodnie ~ Mapa strony
Nawigacja
Strona Główna
Historia
Ludzie Hitlera
Wewnątrz Państwa
Adolf Hitler
Narzędzia Wojny
Prusy Wschodnie
Zbrodnie
Ciekawostki
Dokumenty
Forum
Inne
Kontakt
Nagrody
Linki
Szukaj
Nowości
Mapa strony
Warto zajrzeć
krucjata krucjata stacje
Losowy cytat
  Najlepszą formą obrony jest atak - Hitler

[Wiecej cytatów]
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 776
Najnowszy Użytkownik: john9
Wątki na Forum
Najnowsze Tematy
Dunkierka
Bitwa o Berlin
D-day jak myślicie ...
Chcę zamieścić zd...
Bitwa która przesą...
Najciekawsze Tematy
Bitwa która prze... [100]
Bitwa o Berlin [75]
D-day jak myślic... [70]
Przyczyny porażk... [51]
Dunkierka [50]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Newsletter
Dla Użytkowników
Statystyki
Ciekawe miejsca
       Tygrysy w akcji
9 marca pancerne pododdziały Dywizji „Das Reich” ominęły Charków z zamiarem dotarcia do głównej drogi na Biełgorod, leżącej po drugiej stronie miasta. Na przedzie nacierała kompania czołgów PZ.Kpfw. IV za nią jedyne dwa sprawne Tygrysy 8. kompanii, a z tyłu podążały transportery opancerzone grenadierów. Kiedy pancerna szpica zbliżyła się na 600 metrów do z pozoru opustoszałej wioski, kompania Pz.Kpfw. IV wjechała w celny ogień dział przeciwpancernych. Trafione czołgi jeden po drugim stawały w ogniu lub, z zerwanymi gąsienicami, kręciły się bezradnie w miejscu. Sytuacja była beznadziejna. W eterze padł rozkaz do odwrotu. Miejsce poturbowanych PZ. Kpfw. IV zajęły dwa Tygrysy. Ich załogi w milczeniu minęły osiem płonących wraków, w których zginęli ich towarzysze broni, tylko trzem załogom udało się ujść z życiem z tego pogromu.
Niemal natychmiast oba Tygrysy ściągnęły na siebie jak magnes ogień całej broni przeciwpancernej Rosjan, ale pociski tylko rykoszetowały od grubego pancerza. Nagle z boku, spod osłony budynków, wyrwały się na otwartą przestrzeń trzy T-34, próbując zajść nas od flanki, wspominał Will Fey. Szybka kalkulacja i wieża naszego Tygrysa obraca się w lewo. Czołg zatrzymuje się i pierwszy pocisk wylatuje z lufy. Trafienie i eksplozja następują niemal w tym samym momencie! W celowniku strzelca już kolejna maszyna. Ognia! – ten dosłownie rozleciał się na kawałki, nasz pocisk musiał trafić w jego zbiorniki z paliwem. Trzeci czołg jakby chciał zawrócić. Pokazuje nam swój tył i wtedy i jego dosięga trafienie.
Teraz oba Tygrysy zaczęły metodycznie rozbijać pociskami odłamkowymi jeden po drugim domy na skraju wsi. Chwilę później sowieckie działa umilkły. Osłaniając się nawzajem, oba Tygrysy wjechały na główną ulicę wsi. W międzyczasie podjechały transportery grenadierów, którzy teraz ubezpieczali z oby stron bezcenne maszyny. Zabudowany teren był niebezpieczny nawet dla ciężkich czołgów, które zwykle nie wjeżdżały pomiędzy domy, skąd łatwo można było rzucić na kratownicę wentylatorów silnika za wieżą tzw. koktajl Mołotowa i zapalić czołg. Grenadierzy szybko oczyszczali dom po domu, strzelając w okna z pistoletów maszynowych i wrzucając do środka granaty ręczne. Tymczasem oba Tygrysy minęły centralny plac wsi i po jej drugiej stronie natknęły się na kolejne osiem T-34, które próbowały wymknąć się niepostrzeżenie. W błyskawicznej wymianie ognia wszystkie uległy zniszczeniu. Kilkaset metrów za wsią stały ostatnie dwa T-34, broniące znajdującego się tu mostu. Ich opór trwał krótką chwilę. Pod osłoną dział Tygrysów kompania Pz.Kpfw. IV przekroczyła most. Nocą niemieckie czołgi przecięły szosę Charków-Biełgorod, tym samym odcinając Rosjanom główną drogę ewakuacji. Tego dnia te jedyne dwa sprawne Tygrysy 8. kompanii zniszczyły w sumie trzynaście T-34.

***

Pierwszego dnia ofensywy 8.kompania odniosła efektowne zwycięstwo w pojedynku ogniowym z sowieckimi czołgi w rejonie Wzgórza 233, na północ od wsi Bierezowka. Bez strat własnych kompania zniszczyła dwadzieścia trzy sowieckie czołgi. Will Fey zapamiętał ten pojedynek: „Zaczęła się pancerna bitwy. Na przeciwległych stokach wzgórz, w odległości około tysiąca metrów, stały naprzeciwko siebie wrogie siły jak figury na szachownicy, próbując, ruch za ruchem, przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wszystkie Tygrysy prowadziły ogień. Ogłuszający ryk silników przetaczał się nad polem bitwy. Ludzie, którzy siedzieli w środku, musieli zachować zimną krew: strzelali, ładowali i wydawali rozkazy szybko i metodycznie. Maszyny przemieszczały się po parę metrów, manewrowały w lewo i prawo, próbując uciec z celownika wroga i samemu wymierzyć celny cios.
Liczyliśmy płonące jak pochodnie czołgi wroga, które już nigdy nie wystrzelą w stronę niemieckiego żołnierza. Po godzinie było ich dwanaście. Pozostałe trzydzieści kręciło się po polu jak wściekłe, strzelając raz za razem. Celowali dobrze, ale nasz pancerz był mocny. Przestaliśmy już nawet kulić się za każdym razem, kiedy stalowa pięść łomotała o ściany czołgu. Ścieraliśmy z twarzy opryski farby pokrywającej wnętrze pojazdu, znowu ładowaliśmy, celowaliśmy i strzelaliśmy. I tak przez cztery godziny.
W końcu ostatni czołg znikł z pola widzenia. Przed nami płonęły dwadzieścia trzy stalowe bestie. Wysiedliśmy z wozów, zapaliliśmy papierosy i zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że nie ponieśliśmy żadnych start. Lufy obu naszych czołgowych karabinów maszynowych były do wymiany. Poza tym , parę drobnych uszkodzeń. Nie został nam w zapasie ani jeden pocisk do działa, ale wciąż byliśmy żywi.

***

„Wyjechaliśmy spomiędzy budynków wioski Slawia, przedarliśmy się przez zarośla na skraju wsi i nagle, wśród mgły i dymu, ujrzeliśmy 200 metrów przed nami czarne, masywne cielsko pierwszego czołgu wroga. Chwytając go szybko w celownik, wypaliliśmy, długa kita ognia błysnęła z lufy naszego działa. Natychmiast zobaczyliśmy żółtobiałą kulę eksplozji. Dym i ogień, piętrząc się w górę na kształt grzyba, zakrył jak całun scenę zniszczenia.
Dwieście metrów na wschód od wioski zniszczyliśmy drugi rosyjski czołg, który przebił się przez nasze linie obronne. Wyglądało na to, że zakopał się w miękkim gruncie albo zerwał gąsienice i tkwił tam bezradnie. Około ósmej wieczorem nieprzyjacielski ostrzał artyleryjski zaczął słabnąć aż w końcu ucichł zupełnie. Piechota z Leibstandarte wyszła ze swoich kryjówek i próbowała ogrzać się trochę przy rozpalonych do czerwoności rurach wydechowych naszego czołgu, żarzących się w ciemnościach.
Kiedy zapadła lodowata noc, tupaliśmy dla rozgrzewki wokół naszego czołgu. Część żołnierzy poszła obejrzeć z bliska zniszczony przez nas rosyjski czołg, którego pancerz wciąż był rozpalony jak piec hutniczy od ognia, który strawił jego wnętrze. Nawet z odległości czuliśmy zapach spalonego ludzkiego mięsa. Cała wieża razem działem została wyrwana ze swojej podstawy, a włazy wejściowe wisiały na powyginanych zawiasach. Zajrzeliśmy ostrożnie do środka: wewnątrz kłębowisko przewodów i metalowych fragmentów. Na podłodze i na siedzeniu kierowcy powykręcana, spękana, zwęglona masa, ciała kierowcy i załogi skurczone do wielkości ciał dzieci. Tego dnia Tiger-Kompanie zapisała na swoje konto dwanaście zniszczonych czołgów.


Dodane przez LukLog dnia września 30 2007 18:19:27
12271 Czytań
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Šwietne! Šwietne! 0% [Żadnych głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 38% [3 Głosów]
Dobre Dobre 50% [4 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 13% [1 Głos]
Słabe Słabe 0% [Żadnych głosów]
Copyright © 2007 LukLog