Marca 29 2024 07:37:47    Historia ~ Ludzie Hitlera ~ Narzędzia Wojny ~ Prusy Wschodnie ~ Mapa strony
Nawigacja
Strona Główna
Historia
Ludzie Hitlera
Wewnątrz Państwa
Adolf Hitler
Narzędzia Wojny
Prusy Wschodnie
Zbrodnie
Ciekawostki
Dokumenty
Forum
Inne
Kontakt
Nagrody
Linki
Szukaj
Nowości
Mapa strony
Warto zajrzeć
krucjata krucjata stacje
Losowy cytat
  Kościół katolicki przez piętnaście stuleci traktował Żydów jak szkodników, zamykał ich w gettach i tak dalej, ponieważ zorientowano się czym są Żydzi. Ja odwołuję się do tych piętnastu stuleci - Hitler

[Wiecej cytatów]
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 776
Najnowszy Użytkownik: john9
Wątki na Forum
Najnowsze Tematy
Dunkierka
Bitwa o Berlin
D-day jak myślicie ...
Chcę zamieścić zd...
Bitwa która przesą...
Najciekawsze Tematy
Bitwa która prze... [100]
Bitwa o Berlin [75]
D-day jak myślic... [70]
Przyczyny porażk... [51]
Dunkierka [50]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Newsletter
Dla Użytkowników
Statystyki
Ciekawe miejsca
       Kortau - opis dramatu
Kortowo (Kortau) to dziś zdaniem wielu najpiękniejsze miasteczko studenckie w Polsce. Niewiele osób jednak wie do jak tragicznych zdarzeń doszło tam w styczniu 1945 roku. Do dziś nie odnalezione zostały wszystkie masowe groby jednak te już spenetrowane są wystarczającym obrazem dramatu stycznia 1945 roku.


Gdy do Kortowa wkraczały oddziały Armii Czerwonej funkcjonowały tam dwie placówki niemieckiej służby zdrowia. Zachodnią część obiektów zajmował zakład psychiatryczny, a wschodnią wojenny lazaret rezerwowy. Zakład dla Obłąkanych w Kortowie oddany został do użytku w roku 1886. Był to jeden z największych i najnowocześniejszych obiektów tego typu w Prusach Wschodnich. Początkowo przewidywano, że będzie mógł przyjąć nawet do dwóch tysięcy chorych jednak faktyczna ich liczba rzadko przekraczała 1500 osób. Dodatkowo liczbę chorych zmniejszyła się po rozpoczęciu masowych eutanazji przeprowadzanych na ludziach chorych psychicznie. Dlatego też w czasach wojny liczba pacjentów oscylowała wokół liczby 600. Określenie liczby wymordowanych w Kortowie ludzi jest trudne jednak wydaje się iż mogło życie mogło tam stracić nawet około 1.000 osób. Podczas drugiej wojny światowej część zakładu przekształcona została w lazaret, który początkowo posiadał prawie 1.000 łóżek, których liczba stale rosła. W końcowym okresie wojny dysponował on oddziałami: ortopedyczno-chirurgicznym, internistycznym, neurologicznym, skórno-wenerycznym i zakaźnym. Wszystkie one mogły przyjąć nawet do trzech tysięcy pacjentów. Dodatkowo na terenach Kortowa istniało sanatorium rehabilitacyjne dla żołnierzy niemieckich z urazami ortopedycznymi.


21 stycznia 1945 roku czyli w dniu w którym Rosjanie zajęli większą część Olsztyna, tylko część łóżek zakładu psychiatrycznego była zajęta. Pozostali jedynie ci pacjenci którzy nie byli zdolni do ewakuacji, którą przeprowadzono 19 stycznia. Trudno tą akcję nazwać jednak ewakuacją. Pensjonariusze zakładu zostali wyprowadzeni w asyście personelu medycznego na dworzec kolejowy. Prowadzono ich pieszo ulicami miasta. Wielu z nich ubranych było tylko w szpitalne piżamy i szlafroki.Trzaskający mróz zbierał obfite żniwo tych którzy dotarli do celu umieszczono w pociągu który odjechał w kierunku zachodnim. Od tego momentu ślad po nich znika. Zgodnie z dokumentacją przewozową DB pacjenci z Kortowa mieli zostać przeniesieni do Prabut jednak nigdy tam nie dotarli… Tym sposobem w zakładzie pozostało jedynie około 100 osób z przetrzymywanych tam standardowo 600. W salach lazaretu pozostawali pacjenci nie ewakuowani dotąd ze względu na stan zdrowia, dotychczasowi jego pensjonariusze lub ranni żołnierze niemieccy, którzy zdążyli napłynąć tu z frontu. Łącznie Rosjanie zastali lazarecie około 240 pacjentów. Do tej liczby należy doliczyć personel medyczny, osoby zajmujące się gospodarstwem rolnym na terenie którego nadal pozostawało około 50 krów, ludność cywilną która liczyła na znalezienie schronienia, portierów, pracowników kotłowni a także dyrektora placówki wraz z żoną. Ogółem na terenach Kortowa przebywało około 610 osób. Wszystkie dane podaję powołując się na książkę Stanisława Piechockiego – Olsztyn. Styczeń 1945 – portret miasta.


Gdy Rosjanie wjechali do Kortowa sprawiało ono na nich wrażenie uśpionego. Tak naprawdę jednak mało kto spał. Ogólnie w obiektach panowało napięcie, ale panował względny spokój. Od momentu wjazdu Rosjan rozpoczęła się wielka tragedia. „Zgodnie z relacją dziewiętnastoletniej wówczas olsztynianki, która w kilkudziesięcioosobowej grupie cywilnych uciekinierów po północy 21/22 stycznia 1945 roku opuszczała miasto dzisiejszą aleją Warszawską, wówczas płonął już duży, trzyskrzydłowy blok szpitalny położony najbliżej drogi wylotowej z miasta w kierunku Dorotowa i Olsztynka. Osobiście widziała ona wtedy sceny, które wręcz ją sparaliżowały i na zawsze wgryzły się w pamięć. Pośród odgłosów wystrzałów i przeraźliwego krzyku dostrzegła ona ludzi wyskakujących z okien objętego ogniem budynku. Ludzie ci, szukając ratunku przed płomieniami, gromadzili się na parapetach okien, a kiedy płomienie zaczęły ich dosięgać, skakali na zewnątrz, spadając bezwładnie z dużej wysokości na ziemię. Ponosili śmierć na miejscu lub byli dobijani z broni ręcznej. Pojedynczym osobom, które udawały martwe albo zdołały zagrzebać się w śniegu lub ukryć pod różnymi przedmiotami lub trupami, los pozwolił ujść z życiem ii nad ranem wydostać się poza Kortowo”. Niewiele znamy dziś przekazów opisujących te tragiczne wydarzenia. Znane są wspomnienia pielęgniarki której udało się uciec polami do Gutkowa. Zgodnie z jej przekazem Rosjanie podpalali budynki używając miotaczy ognia, paląc wielu pacjentów żywcem. Osoby które nie zostały spalone były rozstrzeliwane w miejscach gdzie je znaleziono. Większe grupki ludzi rozstrzeliwano na placykach wokół pawilonów. Ci którym udało się uciec byli ścigani po całej okolicy, uśmiercani strzałami lub oblewani płonącą cieczą.
Dwóm chorym udało przedrzeć się do pobliskiej wsi Jaroty, gdzie ukrywani byli przez tamtejsze rodziny. Po dwóch Rosjanie trafili do gospodarstwa po śladach pozostawionych na śniegu i ujęli zbiegów. Wywiezieni oni zostali w nieznanym kierunku. Kolejny uciekinier wytropiony został w Gutkowie i zgładzony na miejscu. Rosjanie za wszelką cenę chcieli zatrzeć wszystkie ślady zbrodni popełnionej w Kortowie. Znane są też losy ludzi którym udało się zbiec. Pewien mężczyzna uciekł z podpalonego przez Rosjan budynku i schował się pod stertą senników i przez dwa dni udawał martwego. Następnie przez kilka dni przedzierał się w kierunku Giżycka. Ostatecznie udało mu się dotrzeć do swojej rodzinnej wsi Orłowo, gdzie zaopiekowali się nim znajomi.


„Najistotniejszą z dotychczas uzyskanych jest jednak, jak się wydaje zupełnie świeżej daty relacja dawnego mieszkańca domu przy ulicy Warszawskiej 68, po wojnie zamieszkującego w Herten (Niemcy), który nieświadomy grożącego mu niebezpieczeństwa do Kortowa przyszedł już po opanowaniu go przez Rosjan. Był on wówczas naocznym świadkiem rozstrzelania przez nich na zapleczu szpitalnej kostnicy odnalezionych w szpitalnych budynkach trzydziestu kalekich pensjonariuszy lazaretu rezerwowego oraz zastrzelenia w drewnianym baraku zakładu psychiatrycznego czworga małych dzieci. Nadto osobiście widział leżące wokoło trupy. Były to ciała zarówno mężczyzn, jak i kobiet i dzieci.



Los swoich pacjentów podzielił także personel medyczny. Lekarze i asystenci zostali znalezieni na strychu domu przy Warszawskiej 107 i tam też powieszeni na krokwiach dachu. Dyrektor zakładu wraz ze swoją zona zostali zastrzeleni w swojej willi.


Wydarzenia te nie znajdują za to co w zasadzie jest oczywiste odbicia w dokumentach Armii Czerwonej. W meldunkach przesyłanych przez dowódców niższych szczebli nie znajdzie się nic co świadczyłoby o tej rzezi. Natkniemy się za to na określenia typu: oczyszczono teren czy zlikwidowano przeciwnika. Nie wspomina się również o cywilach sprytnie operując sformułowaniem – zlikwidowano żołnierzy i oficerów. Jednocześnie te same meldunki dają nam pewien obraz masakry jaka się tu wydarzyła. Wspominają one bowiem o bardzo dużych niemieckich stratach w tym rejonie. Jest to ewidentne przekłamanie gdyż Kortowo było bronienie wówczas tylko przez dwie! drużyny wojska. Trzymając się ówczesnych standardów daje to nam około 20 wojskowych. Jasne jest więc iż dane radzieckie podające iż Niemcy stracili w Kortowie około 800 ludzi klasyfikują zabitych tam cywilów jako wojskowych. Co dziwne w ujawnionych meldunkach dotyczących zdobywania Olsztyna nazwa Kortowo przewija się nader często. Nie ma ku temu żadnych podstaw militarnych. Czyżby masakra która tu miała miejsce odbiła się więc szerokim echem pośród oddziałów Armii Czerwonej opanowujących Olsztyn.


Zwłoki pomordowanych, ponury dowód tragedii owej nocy pozostawały na miejscu zbrodni jeszcze w lutym. Przedstawiały iście apokaliptyczny widok. Duża część ciał została ostatecznie uprzątnięta przez niemieckich jeńców i złożona w dwóch pawilonach koło kotłowni (dzisiejszy kompleks stołówki uczelnianej). Zwłoki posypano chlorem. Wokół całego kompleksu unosił się dokuczliwy smród rozkładających się ciał przemieszany z chlorem. Dopiero w marcu gdy mrozy trochę odpuściły i ziemi lekko odtajała Rosjanie przystąpili do budowy masowych grobów. Groby w większości zostały umieszczone w centrum Kortowa w pobliżu budynków, ponieważ zapełniano je trupami wyrzucanymi z tych budynków na zewnątrz przez okna. Osiem takich grobów znaleziono podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych po wojnie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
Pierwszy z nich został znaleziony już podczas prac remontowych prowadzonych w roku 1949. Znajdował się zaraz przy zachodniej ścianie stołówki. Znaleziono w nim około 80 ciał mężczyzn, wielu z protezami kończyn oraz dwa ciała kobiet w strojach sanitariuszek. Ludzie zgromadzeni w tym grobie w większości zostali zabici uderzeniami kolb, powieszeni albo zaszlachtowani szablami lub bagnetami. Na początku lat pięćdziesiątych w miejscu położonym trochę bardziej na północ znaleziono trzy kolejne groby. Największy masowy grób znaleziono w 1955 roku przy wschodniej ścianie stołówki. Wydobyto z niego 227 zwłok. Znalezione tam osoby miały na sobie szpitalne prześcieradła, wydobyto także okulary i słuchawki medyczne, jednak przygniatająca liczba kobiet i dzieci nie była ubrana w szpitalne rzeczy co świadczy iż byli to cywile uciekinierzy. Ostatni ze znanych kortowskich grobów otwarto w roku 1963 przy alei Warszawskiej 109. Znajdowały się tam ciała lekarzy i asystentów powieszonych przez Rosjan w budynku przy alei Warszawskiej 107. Oficjalne komunikaty głoszone przez ówczesne władze komunistyczne mówiły jakoby rzezi dokonali wycofujący się Niemcy. Głoszenie iż zagłady dokonali Rosjanie było wówczas nie do pomyślenia. Przez takie błędne informacje wiele opracowań świadomie bądź nie powielało je zamazując prawdziwy obraz historii.


Prawie wszystkie szczątki ludzkie z kortowskiego pogromu przeniesione zostały na dwa czynne wówczas olsztyńskie cmentarze przy alei Wojska Polskiego. Jeden położony za polikliniką a drugi tuż przy tunelu. Jak dotąd ze znalezionych grobów wydobyto około 500 ciał. Zgodnie jednak z relacjami świadków ofiary zostały zakopane także w innych grobach których do dziś nie znaleziono.



Dodane przez LukLog dnia czerwca 14 2007 08:42:50
4 Komentarzy � 46185 Czytań
Komentarze
kondzio126 dnia lipca 14 2007 17:08:55
ale masakra smileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmiley
kazimierzkurylo dnia sierpnia 17 2007 23:48:55
nie wszyscy ale baszmaki z tamtych lat to najwieksi bandyci 20-tego wieku pamietajmy o kozielsku
marcinand dnia października 07 2007 10:25:17
czasami sie zastanawiam kto był gorszy:niemcy czy rosjanie?
Grochu17 dnia maja 12 2008 18:56:12
Jak czytam o zbrodniach dokonanych przez kacapó to się zastanawiam czy to są ludziesmiley
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Copyright © 2007 LukLog